Nirvana – czyli o napędach, którymi warto, ale nie wypada się chwalić…

Napędy Nirvana. Sprzęt, który od jakiegoś czasu mnie zainteresował. Niewiele się o tej marce mówi, bo niewielu jest użytkowników w Polsce. Chyba też nieprzyzwoicie jest chwalić się, że ma się napęd za ponad 20.000 zł. Ale jest kilku pilotów, którzy poszli pod prąd i je kupili. Czym się sugerowali?  Lansem? Jakoś rzadko wypowiadają się na grupie. Czy ze względu na fakt, że Oni po prostu latają a nie naprawiają swoje maszyny?  Może wstyd się przyznać, że zapłacili podwójnie za to, co można kupić dwa razy taniej… Napędy Nirvana. Cena zbrodnicza czy uczciwa? No i jak wcisnąć „standardowy” napęd z silnikiem Simonini za ciężkie pieniądze.
Na początek moja rozmowa z Kubą Rybińskim – przedstawicielem Nirvany  na Polskę.

Nirvana istnieje od 1987 roku. W roku 1989 firma zaczęła produkować pierwsze napędy paralotniowe. Lata ’90,  to trajki oparte na silnikach Jawa350 oraz Trabant. Obecnie napędy Nirvany to napędy wyjątkowe. Nie tylko ze względu na ich wyjątkową cenę, ale jakość i legendarną wytrzymałość.

Na początek należy wyjaśnić kwestie i odnieść się do zarzutów, jakimi atakowana jest Nirvana. Pomówmy o Nirvana Rodeo, bo to napędy najbardziej popularne, albo może inaczej – w ogóle spotykane w Polsce. Dlaczego Nirvana wciska ludziom standardowe Simonini za ciężkie pieniądze?
Okazuje się, że Polski rynek jest trudny. Trudny jest przede wszystkim klient, który niestety nie posiada zasobnego portfela. W Polsce piloci oczekują napędów bezawaryjnych za niewielkie pieniądze, jednak niezbyt zdają sobie sprawę z funkcjonowania firm produkujących napędy i kosztów, które muszą bądź chcą ponieść w związku z dopracowywaniem swoich produktów. Nirvana sprzedaje swoje produkty na całym świecie i w związku z tym ponosi duże koszty marketingowe, które związane są nie tylko z materiałami reklamowymi ale również z wyjazdami i eventami które organizuje i w których aktywnie bierze udział. Duże koszty związane są również z uzyskaniem i utrzymaniem atestów w niektórych krajach. Dodatkowo wdrażane są nowe technologie, testy i prototypy, które również kosztują i proszę mi uwierzyć, że jest tego naprawdę sporo! Filozofia firmy opiera się również na marce oraz utrzymaniu i wzmacnianiu odpowiedniego poziomu jakości swoich produktów – nie da się niestety tego robić sprzedając napędy na granicy opłacalności (wystarczy popatrzeć na ceny innych zachodnich producentów jak PAP czy ParaJet). Nirvana wchodząc na polski rynek zdawała sobie sprawę, że nie będzie łatwo. Założenia marketingowe są także trudne – przez pierwszy rok dealer może nie sprzedać żadnego napędu. Kolejny rok działalności to sprzedaż kilku sztuk. Dopiero kolejne lata mogą zaowocować regularną sprzedażą.

Czy to nie jest tak, że wybajerowany napęd ze „zwykłym” silnikiem Simonini sprzedajecie za ciężkie pieniądze? Jakie zmiany w silniku Simonini wprowadza Nirvana? Konkretnie – jakie elementy?

Napędy Nirvana – Rodeo oraz Instinct NS-200 wyposażone są w silniki Simonini. Tyle tylko, że owe silniki wyglądają tylko jak Simonini. Wewnątrz są to mocno poprawione jednostki napędowe. Tutaj problem łożysk – tak znany w wielu innych silników Simonini, został zminimalizowany. Całość dopełnia oryginalny wydech Nirvany, którego nie można dokupić do innego napędu.

Ile godzin może wylatać Nirvana bez remontu? Wiem, że w standardowym Simonini słabą stroną są łożyska wału.  Oczywiście nie chce generalizować…

Jeden z klientów i świetny pilot wylatał na napędzie Nirvany 760 godzin. Należy tu podkreślić, że dbał o napęd i regularnie sobie go serwisował. A serwis to czyszczenie, wymiana pierścieni, stosowanie sprawdzonego paliwa oraz olejów, jak również stosowanie się do zaleceń producenta w kwestii regulacji i bieżącej kontroli. Niestety często instrukcję obsługi stosuje się wtedy kiedy wszystkie inne metody zawiodą, a to już za późno. Musimy więc zdać sobie sprawę z tego, że jednak jesteśmy częścią świata lotniczego, w którym nie ma zbyt dużego marginesu na błędy, a każda część ma swoją żywotność i trzeba ją co jakiś czas wymieniać. W samolotach istnieje pojęcie resursu i bez względu na stan danego podzespołu po określonej liczbie wypracowanych godzin trzeba go przynajmniej przeglądnąć bądź wymienić – inaczej samolot jest uziemiony. U nas tego wymogu nie ma jednak musimy zdawać sobie sprawę, że nie ma rzeczy niezawodnych i nawet te najdroższe wymagają bieżącej obserwacji i konserwacji. Nie chcę aby klienci wychodzili z założenia że jak kupią napęd za 22.000 zł, będą na nim latać bezawaryjnie przez kilka, czy kilkanaście lat!
Myślę, że warto także wspomnieć o stanie śmigła i jego wyważeniu, gdyż często nawet niewielkie wibracje powodowane przez jego drobne uszkodzenia sumując się wpływają na stan silnika i jego podzespołów. Nirvana nie udziela gwarancji na silniki, w których użytkownik założył śmigło nie zalecane do danej jednostki (a w bardzo prosty sposób to sprawdzamy :).

Sprawa wagi napędów. Za tę cenę powinien być lekki.

Sprawa wagi napędów wciąż wraca. Przypomina mi się zdarzenie, w którym kilka osób testowało napęd na łące. Narzekali na jego wagę. Ale po założeniu go na plecy stwierdzili, że waga napędu nie jest już tak odczuwalna. Tak więc nie do końca w napędzie ważny jest jego ciężar, jak jego wyważenie. Podobnie z dobrym plecakiem. Napęd Nirvana waży 25 kg. Nie należy więc do napędów ciężkich, a jeśli dodać  idealne wyważenie, można powiedzieć, że to jedne z lżejszych napędów.

Sprawa reklamacji i gwarancji. Bo najlepsze napędy też się czasem psują. Jak to jest z dwuletnią gwarancją?
Na szczęście serwis Nirvany jest już w Polsce a naprawy przeprowadzane są w ciągu dwóch tygodni. Te dwa tygodnie to trochę taki „bezpiecznik”, gdyż w rzeczywistości serwis jest niemal „od ręki”. W przypadku sprowadzenie niezbędnych części, może się nieco przedłużyć. Jako przedstawiciel Nirvany, w granicach możliwości, staram się uznawać gwarancje w granicach możliwości. Jest to zgodne z filozofią firmy – no i wiadomo – Polska to nowy rynek. Trzeba się starać. Jeśli chodzi o koszty części zamiennych, to są porównywalne z Simonini. Inną kwestią jest dwuletnia gwarancja. To żaden przywilej, ale wymóg Unii Europejskiej i ukłon w kierunku klienta. A dlaczego niektórzy producenci nie dają dwóch lat gwarancji? O to należy pytać samych producentów…

Jakie sa zalecenia Nirvany dotyczące mieszanki? czy użytkownik może (na gwarancji) regulować gaźnik?

Napęd posiada wklejkę z optymalną regulacją gaźnika. Podczas docierania stosuje się mieszankę 1:40. Po dotarciu – 1:50.  Nirvana zaleca używanie olejów: Panolin, Shell, Mobil2, Husqvarna.

Zapytałem Kuby co sądzi na temat popularnego Castrolu.

Otóż Castrol 2T  jest… za dobry, gdyż pomimo dobrych właściwości smarujących nie wypala się w całości. Dlatego też nie jest polecany, ponieważ może być przyczyną częstego czyszczenia z nagaru.

Temat spalania to temat rzeka. Producenci mogą tutaj pisać co chcą, bo papier przyjmie wszystko a klient i tak przekona się o tym osobiście.
Nirvana wg katalogu spala 3-3,5 litra benzyny na godzinę. Należy tutaj wspomnieć, że Czesi jakoś nie mogą „przestawić się” na skrzydła samostateczne. Dlatego spalanie było mierzone na klasycznych profilach. Na skrzydle samostatecznym napęd spala 4-5l na godzinę. W jednym przypadku (Rodeo125), spalanie utrzymywało się na poziomie 7-8 litrów a użytkownik (ze względu na lotną pogodę) nie był w stanie dostarczyć silnika na przegląd – w międzyczasie spalanie spadło do normalnych wartości. Oczywiście ta kwestia będzie również sprawdzona podczas posezonowego przeglądu.

Temat trudny – awarie i uszkodzenia.

W tym roku zatarłem łożysko na wale. Okazało się, że Nirvana przez pomyłkę założyła nieodpowiednie łożysko. Problem wyszedł w 10 minut po wysłaniu zdjęć uszkodzonego łożyska do producenta. Oczekiwanie na części: 2 dni.  Słyszałem jeden problem o prującej się uprzęży, lecz wynikł on z niesolidnego podwykonawcy, który już został zastąpiony solidniejszym. Pojawił się także problem przegrzewania, lecz całkiem niezależny od producenta. Simonini nie informując o tym klientów, wypuścił na rynek głowice z 13 żebrami (zamiast oryginalnie 15 żeber). Powodowało to przegrzewanie się silnika i samozapłon. Niestety „na oko” głowica była nie do rozróżnienia. Sporadycznie też rdzewiał tłumik. Oczywiście takie wady podlegają bezdyskusyjnej wymianie. Nirvana niedawno wprowadziła również tłumiki z innego materiału, które lepiej sprawdzają się w rejonach nadmorskich o dużym zasoleniu i są bardziej odporne na korozję.

Ilu pilotów lata w Polsce na Nirvanie? Na jakich modelach?

W Polsce jest około 15 napędów Rodeo 1 napęd Instinct. Niestety nie ma pełnych danych.
Zakup napędu Nirvana to wydatek powyżej 20.000 zł. Na jakie dodatki może liczyć klient?

Do nowo zakupionego napędu firmy Nirvana można otrzymać: kombinezon, system ratunkowy oraz 2 letni, coroczny przegląd napędu z wymianą: pierścieni oraz uszczelki głowicy.

Ciekawostka – napęd Instinct… Dla kogo? Czy za tę cenę wliczone są wczasy w ciepłych krajach z Uriukiem?

Instinct to napęd pod każdym względem wyjątkowy. Jako ciekawostkę dodam, że Nirvana sprzedaje średnio kilka napędów dziennie, z czego Instinct stanowi znaczną część. Niestety nie w Polsce. Oprócz wyjątkowego wyglądu napęd jest niezwykle trwały. Wystarczy oglądnąć crash testy. Obudowa wykonana z carbonu to ręczna robota. Dodatkowo napęd wyposażony jest w elektronikę i mały „komputer pokładowy” zliczający motogodziny w całości oraz bieżącego lotu, jak również rejestrujący maksymalne i aktualne obroty. Na życzenie można go również wyposażyć w czujnik EGT. Napęd ten wyposażony jest również w zintegrowany tłumik szmerów ssania znajdujący się wewnątrz carbonowej obudowy, przez co silnik ma bardzo przyjemny dla ucha niski dźwięk. Śmigło montowane jest za pomocą jednej centralnej śruby, co bardzo ułatwia jego obsługę.

Wyprofilowana manetka wyposażona jest w jeden elektroniczny przycisk START/STOP. Ostatnio wprowadzony został również nowy wzmocniony kosz (dwuringowy) przeznaczony dla większych skrzydeł (tandemy), ponieważ sam kosz mimo iż wytrzymały charakteryzował się dużą elastycznością prowadzącą w skrajnych przypadkach do uszkodzeń śmigła. Nirvana Instinct to Rolls Royce wśród napędów. Firma projektując model Instinct chciała  stworzyć produkt wyjątkowy, wyróżniający się, na widok którego można powiedzieć – wow! I chyba się to udało.

Jakie są plany Nirvany na przyszłość?
Przygotowywany jest napęd czterosuwowy. Niestety nie ma dokładnej daty jego wprowadzenia na rynek. Może będą to 2 miesiące a może półtora roku? Chodzi o to, że Nirvana nie może sobie pozwolić na wypuszczenie niesprawdzonego napędu. Mogę tylko powiedzieć, że napęd będzie spalał około 2-2,5l benzyny na godzinę, jego waga nie będzie dużo większa niż Rodeo a moc porównywalna. Nie trzeba oczywiście wspominać o wielkiej trwałości czterosuwa. Firma Nirvana będzie też wprowadzać specjalnie przerobiony napęd Instinct. Mniejszy i lżejszy – przeznaczony na rynek japoński oraz dla kobiet.

Dzięki za rozmowę.


Trochę o sprawcy zamieszania – Nirvana Rodeo

WIARYGODNOŚĆ
WAGA I BALANS
Napędy Nirvana słyną z powodu bezusterkowej pracyi wysokiego marginesu bezpieczeństwa. Te dwie rzeczy w dużym stopniu mają wpływ na bezpieczeństwo wykonywanych lotów. Twoim jedynym zadaniem jest zatankować i nie lekceważyć kontroli przedstartowej. Wszystkie modele napędów zaprojektowane są z myślą o tym,aby maksymalnie zminimalizować wagę oraz wyważyć całość w stopniu maksymalnej wygody oraz jak najlepszych parametrów. Konstrukcje te mają za zadanie pozwolić na jak najdłuższe i komfortowe przebywanie w powietrzu.
OBSŁUGA DESIGN
Z Nirvaną będziesz mógł być w powietrzu już kilkaminut po przyjeździe na startowisko, natomiast po lądowaniu możesz znów szybko całość spakować – w praktyczne torby i pokrowce łatwo można włożyć do samochodu, a nawet zapakować do samolot, aby móc polatać w innych zakątkach świata. Już nigdy nie będziesz musiał zostawiać sprzętu w domu! Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że wygląd nie lata, jednak któż bynie chciał żeby jego napęd wyglądem zbliżony był raczej w stronę Ferrari niż do zwykłej kosiarki? Design Nirvany łączy w sobie nienaganny wygląd z prostotą obsługi. Wszystko to połączone z wieloma niecodziennie spotykanymi detalami gwarantując że zyskasz uwagę nie tylko ekspertów ale również całego grona pilotów.

Nirvana Rodeo - mocowanie akumulatora

Komputer pokładowy (foto: Michał Chilmon)

Lewa strona napędu Rodeo (foto: Michał Chilmon)

Manetka gazu Rodeo (foto: Michał Chilmon)

Profil napędu Nirvana Rodeo (foto: Danuta Matelak)

SPECYFIKACJA TECHNICZNA

Silnik
Simonini MINI 2 Plus, tunint NIRVANA
Moc
27 KM (6,800 rpm)
Zapłon
NIRVANA CIR (elektroniczny z ładowaniem akumulatora)
Gaźnik
Membranowy WALBRO WB37
Przekładnia i przełożenie
Pasek 1:2.4 NIRVANA
Wydech
NIRVANA
Śmigło
Węglowe dwułopatowe PULSE 2R2 (115, 125 cm)
Rozruch
Ręczny i elektryczny
Zbiornik paliwa
zintegrowany, 10 litrów
Body • Frame
Samonośna laminatowa konstrukcja, aluminiowy kosz dzielony na 4 części
Uprząż
Konstrukcja autonomiczna, tłumiąca drgania, bloczki AustriAlpin Cobra, odłączany frontkontener
Akcesoria
Bezobsługowy akumulator NiCd ładowany w trakcie lotu, gniazdo 16.8 VDC, wskaźnik paliwa
Dodatki
Miękkie pokrowce na silnik, kosz oraz śmigło
Waga
25 kg
Rekomendowana waga pilota
80–160 kg (pojedynczy pilot lub tandem)
Minimalny ciąg statyczny
70/65 kP (zależny od śmigła 125/115 cm)
Średnie zużycie paliwa
3–3.5 litrów na godzinę (przy skrzydle klasycznym, 4-5 przy skrzydle samostatecznym)


Innowacje dla bezpieczeństwa w napędach Nirvana

  • Punkty podwieszenia paralotni skonstruowane są w sposób, który maksymalnie minimalizuje przenoszenie wibracji pracującego napędu na olinowanie skrzydła a sposób ich zamocowania przekazuje pilotowi zachowanie skrzydła podobnie jak podczas latania swobodnego,
  • Zwiększenie wysokości punktów podwieszenia sprawia, iż cały układ jest bardziej stabilny,
  • Powyższa konstrukcja sprawia, iż pilot czuje się w powietrzu komfortowo i bezpiecznie, a czucie skrzyła w znacznym stopniu zwiększa jego bezpieczeństwo!
  • Ergonomicznie formowana laminatowa budowa sprawia iż w przypadku twardego lądowania nasz kręgosłup jest w znacznym stopniu przez nią chroniony,
  • Zbiornik znajdujący się w dolnej części napędu daje wiarygodną strefę deformacyjną a dodatkowo stabilizuje całość układając środek ciężkości w dole, pozwalając tym samym na swobodny i stabilny bieg podczas startów i lądowań,
  • Paliwo nie ma również możliwości przedostania się na rozgrzany silnik, bądź tłumik, które znajdują się z drugiej strony laminatowej obudowy uniemożliwiając tym samym przypadkowy samozapłon i pożar,
  • System paliwowy jest kompletnie zamknięty dlatego też nie ma możliwości powstawania jakichkolwiek jego wycieków podczas lotu jak również transportu,
  • Dobór gaźników zapewnia równą i kulturalną pracę silników,
  • Wszystkie operacyjne elementy, włączając w to również pompkę paliwową są w zasięgu ręki, więc można ich używać zarówno w locie jak i na ziemi,
  • Elektrostarter zapewnia bezpieczeństwo podczas uruchamiania i grzania silnika, ponieważ można zrobić to z napędem założonym na plecy, tak więc nie ma zagrożenia przypadkowego kontaktu z pracującym śmigłem.


Michałem Chilmon – użytkownik Nirvany Rodeo opisze teraz, jak to było z zakupem napędu.

Na paralotni latam od 2000 roku, na paralotni z napędem od 2002 roku.  Prowadzę stronę http://www.betterfly.pl. Pamiętam czasy, kiedy w Polsce paralotniarstwo łączyło wszystkich „lataczy”. Ludzie byli dla siebie pomocni, życzliwi i szczerzy. Dziś to uległo zmianie. Konstruktorzy i instruktorzy w Polsce nawzajem się „opluwają” i ktoś kto ma dziś wybrać sobie napęd – ma bardzo ciężkie zadanie, bo gdzie by nie poszedł to zawsze spotka się opinią „moje jest najlepsze, a wszystko inne to g.” No, ale to temat na inny artykuł. Do rzeczy. Przyszedł czas na zmianę poczciwej SOLÓWKI na coś mocniejszego. No ale co wybrać? Polski rynek PPG wydaje się być aż zapchany „super napędami” (co dobrze było widać na ostatniej Paragiełdzie).

Michał Chilmon na swojej Nirvanie (foto Danuta Matelak)

Do tej pory latałem na sprzęcie kolegów JPXie , SIMONINI (znam więc zalety dużej mocy). Głównie jednak latałem na swoim SOLO 210 + VOX później SOLO 210 + Roadster Ozone i w końcu SOLO 210 + Reaction. Dodam, że ważę uczciwe 90 kg i sytuację „Solo210+Reaction” chciałem jak najszybciej zmienić.  Tylko na co? Skrzydełko jak najbardziej sobie zostawię, ale potrzebuje więcej mocy i to na stałe (koniec z pożyczaniem mocnych napędów od kolegów, czas na coś mocnego i swojego).

Przed zakupem

Jako, że nie jestem mechanikiem to potrzebuje czegoś co będzie niezawodne i bezpieczne, wygodne i w przystępnej cenie, lekkie no i mocne. Tylko czy jest coś takiego? Jak zaczynałem swoją przygodę z PPG wybór był prosty bo było tylko dwóch konstruktorów 🙂 Dziś sytuacja jest inna. Dziś Ci nowi często „opluwają” pionierów polskiego PPG i odwrotnie – co bardzo utrudnia wybór. Znam się na handlu a cwaniakowanie rozpoznaje na kilometr bo mam na to alergię. Jak wyczytać między słowami – co jest ściemą a co prawdziwą zaletą danego napędu? Co wybrać?

Cóż. Żeby coś wybrać – trzeba zacząć działać. Zacząłem więc poszukiwania czegoś, co spełni moje kryteria:

  • bezpieczne,
  • wygodne,
  • lekkie,
  • w przystępnej cenie,
  • o mocy min. 25 KM

Poszukiwania

Najdłużej na rynku są silniki JPX BlackDevil i SIMONINI Mini2. Logiczne więc, że są najbardziej przetestowane i teoretycznie  – dopracowane. Z całą pewnością wady, jeśli już się zdarzały, raczej zostały wyeliminowane lub są  powszechnie znane. Skupiłem się więc głównie na napędach budowanych w oparciu właśnie o te silniki.

  1. JPX M25Y (Black Devil) – Sprawdziłem jak wygląda sytuacja na rynku Polskim i Litewskim:

POLSKA – JPX M25Y (Black Devil) 25 KM: ŚMIGŁO DREWNIANE, ROZRUCH RĘCZNY(palony nogą przez specjalne strzemię mocowane do buta), KOSZ ALUMINIOWY, ZBIORNIK 9 L, WAGA BEZ PALIWA 22 KG, CENA 13.500 zł

Waga, cena i niezawodność (subiektywna ocena) spełniały moje oczekiwania. Ale było tez kilka rzeczy które mi się nie podobały.

  • oplot który za każdym razem przed startem i po lądowaniu trzeba przypinać i odpinać do uprzęży. Za 50 razem w końcu któryś haczyk pęknie, linka od oplotu się urwie i wpadnie w śmigło lub zdarzy się inny cyrk.
  • absolutnie nie wygodna uprząż podczas trzymania napędu na ziemi. Dla mnie to ważne bo podczas startów i lądowań plecy są mocno narażone na duże obciążenie i brak dobrego wyważenia sprzętu z pewnością w tym nie pomaga.

LITWA – JPX M25Y (Black Devil) 25 KM: ŚMIGŁO WĘGLOWE, ROZRUCH ELEKTRYCZNY, KOSZ I RAMA Z TYTANU, ZBIORNIK PALIWA 14 L, WAGA 30 KG, CENA 13.500 zł

Tu byłem zachwycony bardzo bogatą wersją napędu (kosz z tytanu, rozruch El. Śmigło węglowe) za te same pieniądze co w Polsce i co ciekawe – klimat i ludzie na Litwie są takie jak u nas 10 – 12 lat temu. Czujesz, że nikt nie chce Ci nic wcisnąć, panuje przyjazna i zdrowa atmosfera. Oni żyją z czegoś innego a napędy produkują przy okazji i nie mają ciśnienia na klienta. Służą pomocą i wsparciem.

Wadą JPXa z Litwy była jego waga i bardzo tandetna manetka gazu oraz jeszcze bardziej nie wygodna uprząż, co przy tej wadze było koszmarem. Czułem się, jakbym miał na plecach worek cementu, a jeszcze z tym biegać – koszmar.

Widać tamci piloci muszą mieć dobrą kondycję fizyczną. Postawiłem na wagę napęd gotowy do lotu, zatankowany na jakieś 4 – 5 l i ważył 34 kg, a po założeniu go na plecy coś mi się wbijało pod łopatkę.

Michał Chilmon (foto Danuta Matelak)

Co więc dalej robić?

Kupić napęd w Polsce i od razu wymieniać oplot na koszu (bo to co jest mi się nie podoba, za 50 razem w końcu któryś haczyk pęknie, linka od oplotu się przedrze i wpadnie w śmigło lub będzie inny cyrk). Lub jak go odpalić w trawie po kolana w 30’C upał tym strzemieniem na nogę? A może kupić napęd na Litwie i od razu kombinować z uprzężą by dało się z nią normalnie biegać i wymieniać manetkę gazu na coś normalnego?  W obu przypadkach – po zakupie od razu musiałbym coś modyfikować – totalny bezsens…

I znowu jak sen wróciła do mnie myśl z paragiełdy – może jednak NIRVANA ?
W tym napędzie było absolutnie wszystko co powinno być. Tylko ta cholerna cena !!!

Poszukiwań ciąg dalszy.

Simonini (Polska) – Potestowałem Simona (jednego z pierwszych i znanych producentów w PL). Poza mocą, którą miały także poprzednio testowane JPXy, niczym mnie nie zachwycił. Bardzo niewygodna uprząż do startu (jak worek cementu), przeciętne wykonanie, zbiornik na górze, który moim zdaniem jest pomyłką. Umieszczony wyżej środek ciężkości sprawia, że łatwiej o wywrotkę podczas rozbiegu. Poza tym w przypadku wycieku paliwa (co widziałem na własne oczy w jednym z napędów ze zbiornikiem u góry) paliwo macie za kołnierzem, na plecach i na rozgrzanym i pracującym silniku. A cena?  16.000 zł (czyli więcej niż poprzednicy).

A może Ventor? Silnik młody, z mnóstwem dobrych opinii. Dzwoniłem do producenta tych napędów, ale dodzwonić się nie mogłem. Nikt tez do mnie później nie oddzwonił.

Na bazie Simonini jest jeszcze….

Nirvana RODEO – spełnia wszystkie moje kryteria poza ceną. Jest dopracowany, mocny, bardzo wygodny podczas trzymania na plecach (sprawdziłem na paragiełdzie) i stosunkowo lekki 25 kg bez paliwa, tylko cholernie drogi.

Cóż. Co mi szkodzi się przyjrzeć ? Popytać?

W Polsce jest dwóch dilerów tych napędów. Centrum Paralotniowe i Para-Pro Kuby Rybińskiego. Biorę telefon i dzwonię:

Centrum Paralotniowe – dowiedziałem się tylko tego co jest na stronie Nirvany i w katalogu. Nic poza tym. Na pytanie – dlaczego on taki drogi i co ma takiego, czego nie ma każdy inny Simonini? W odpowiedzi usłyszałem nieskładny brak konkretów  i znowu informacje ze strony i katalogu.Cóż, chłopaki mają dużo sprzętu (różnego) i może nie mają czasu i ochoty wszystkiego testować, stąd pewnie brak rzetelnej wiedzy. Bez względu na powody słabej informacji o produkcie który sprzedają i który tani nie jest – nie przekonali mnie do zakupu u nich. Nie kupię czegoś o czym sprzedający nie umie powiedzieć nic więcej niż to co można przeczytać na stronie producenta.

Dzwonie więc dalej.

ParaPro – I tu miłe zaskoczenie. Okazało się, że człowiek który to sprzedaje osobiście na tym lata. Lata też na innych napędach i ma porównanie. Bardzo miła i rzetelna rozmowa. Bardzo dużo ciekawych i przydatnych informacji których nie ma na stronie producenta. Dowiedziałem się tez skąd ta cena (o czym napisze później).  Po ok. 40 minutowej rozmowie – mam mętlik w głowie.

Postanowiłem zapytać na grupie. Na co dzień nie korzystam z grupy, bo jakoś drażni mnie poziom złośliwości zamiast merytoryki w wielu wypowiedziach. Chciałem się czegokolwiek jeszcze dowiedzieć. Nirvana sprzedaje 3 napędy dziennie na cały świat, do Polski trafia niewiele napędów. Ale przecież ktoś musi tu na „tym” latać…

Oto link do rozmowy na grupie: http://groups.google.pl/group/pl.rec.paralotnie/browse_thread/thread/005470b09d59e776#

Później dzwoniłem jeszcze kilka razy do Para-Pro. Człowiek po drugiej stronie telefonu cierpliwie i bardzo konkretnie odpowiadał na moje nie raz upierdliwe i pewnie drażniące pytania (sporo było z jednego zagadnienia – ceny 🙂 )

Choć cena była dla mnie jedyną barierą, postanowiłem jeszcze raz dokładnie obejrzeć napęd, posiedzieć w uprzęży i jeśli pozwoli pogoda – polatać na nim. Tylko gdzie  znaleźć taki napęd? Okazało się, że 800 km od miejsca mojego zamieszkania. No ale jak już mam wydać takie pieniądze za napęd,  lepiej najpierw zrobić sobie wycieczkę aby dokładnie go obejrzeć. Tak też się stało. Napęd oglądałem 2,5 godziny. Na koniec powiedziałem  drżącym głosem – Biorę go! 🙂

Po zakupie.

Po 2 tygodniach oczekiwania, do drzwi zapukał kurier z przesyłką. Cieszyłem się jak dziecko otwierając kolejne kartony. Jednocześnie zastanawiając się  jak napęd będzie sprawował się w locie. Co będzie po godzinie lotu? Po dwóch? A po 10 czy 100?

Co w kartonach? Za co zapłaciłem ?


(foto: www.nirvana.cz)

  • silnik zapakowany w specjalną walizkę z kółkami,
  • kosz aluminiowy (dzielony na 4 części) zapakowany w oddzielną torbę,
  • śmigło zapakowane w pokrowiec,
  • uprząż oddzielnie zapakowana,
  • zestaw kluczy,
  • front kontener,
  • speed system,
  • dokumenty (instrukcja, książka rebusowa itd.) zapakowane w ładną teczkę,
  • płyta DVD (piękny film o lataniu)

Dodatkowe GRATISY które dostałem od dystrybutora Nirvana Polska

  • zapas KarpoFly (cena rynkowa 1.400zł),
  • kombinezon paralotniowy na jesień/wiosna FLY-STYLE (cena rynkowa 800zł),
  • 2 przeglądy coroczne na kwotę 200 zł każdy

W sumie GRATISÓW na cenę rynkową ok. 2.600 zł

Gwarancja

Pełna gwarancja na napęd: 2 lata – co było dla mnie miłym zaskoczeniem, bo w Polsce większość producentów daje rok gwarancji, co jest nie zgodne z prawem Unii Europejskiej (której członkami przecież jesteśmy).

Michał Chilmon ze swoim napędem Nirvana Rodeo

Gwarancja obejmuje również ZATARCIE (jeśli napęd użytkowany jest zgodnie z instrukcją. Wiem, że jest to trudno udowodnić)

Serwis

Podczas trwania gwarancji wszystkie przeglądy (połączone z ewentualną wymianą zużytych części) są GRATIS !

Jak to jest z tą ceną?

To budzi najwięcej kontrowersji dotyczących napędów Nirvana. Wiele osób drwi z ceny napędu i stara się zniechęcić  potencjalnych chętnych.  Wychodzą z założenia, że skoro takie drogie, to nawet nie warto przyjrzeć się im bliżej. U mnie także cena wzbudzała ogromne emocje przed zakupem.

Jednak gdy spojrzeć na to z innej strony, widać, że napędy Nirvana nie są wcale takie drogie. Wiesz za co płacisz. Dodatkowo analizując rynek światowy PPG, ceny są podobne!

Postaram się teraz przybliżyć prawdziwą – skalkulowaną cenę.

CENA za napęd: 21.500

  • Odliczyłem sobie VAT, napęd wziąłem na firmę: ok. 4000 zł,
  • Możesz sprzedać lub wkalkulować sobie i tak w zakupy które będziesz musiał zrobić,
  • GRATISY które dostajesz z napędem: ok 2.600zł

PRAWDZIWA CENA ZA NAPĘD: 21.500 – 6.600 (VAT i GRATISY) = 14.900 zł (żywej gotówki)

Co prawda najpierw trzeba wyłożyć te 21.500 zł a później poczekać na zwrot VAT i ewentualnie spieniężyć gratisy które się dostało lub potraktować je jako rzeczy na które i tak byś wydał te pieniądze, to i tak to co w końcu wydasz na napęd to będzie 14.000zł

Szybkie porównanie tego co sprawdziłem osobiście:

  • JPX M25Y (Black Devil)– Litwa – 13.500 zł,
  • JPX M25Y (Black Devil) – Polska – 13.500 zł,
  • Nirvana Rodeo – 14.900 zł (po odliczeniu VAT i potraktowaniu zakupów jako rzeczy które tak kupić trzeba),
  • SIMON – Polska – 16.000zł

Rynki Światowe:

Podałem 3 przykładowe firmy w 3 różnych walutach. Zapewniam, że jeśli poszukasz, napęd w każdej firmie poza Polską i Litwą będzie miał zbliżoną cenę do 20.000 zł, przy czym przewaga tego z Polski jest taka, że masz na miejscu – serwis, możesz odliczyć VAT (jeśli jesteś watowcem) i dostajesz gratisy na kwotę ok. 2.600zł.

Ciąg dalszy opinii po wylataniu 40 godzin na Nirvana Rodeo

W tym sezonie mam wyjątkowo mało czasu na latanie na PPG (praca, latanie samolotowe, kapryśna pogoda i czynniki niezależne). Mimo to, na Rodeo udało mi się wylatać 40 godzin. Dużo – nie dużo, ale zawsze coś.

W ciągu tego czasu dane mi było startować podczas upałów 30 stopniowych z dużą wilgotnością powietrza, z mokrej trawy o wschodzie słońca i w totalnej flaucie z trawy po kolana. Startowałem i latałem także  przy dużym wietrze i temperaturze powietrza -2’C.

NA PLECACH

Za każdym razem, gdy zakładam napęd RODEO na plecy, zachwycam się niesamowitym wyważeniem i wygodą. Napęd który waży 25 kilo – na plecach jest jak dobrze dopasowany plecak. Tutaj wielki ukłon kieruję do konstruktorów, którzy wykonali kawał dobrej roboty dla mojego komfortu przedstartowego. Doceniam to zwłaszcza przy trawie po kolana i temperaturze +30’C.

URUCHAMIANIE SILNIKA

We wszystkich tych przypadkach odpalanie napędu było wielką przyjemnością – pompuję paliwo, naciskam STARTER i… silnik zaczyna pracować. Czasem zdarza się, że po kilku sekundach podczas pierwszego odpalenia silnik gaśnie i należy dopompować paliwa, po czym znów uruchomić silnik, który tym razem pracuje miarowo.

Po rozgrzaniu można go zgasić i podpiąć się do skrzydełka. Przed startem już nie pompujemy paliwa. Naciskamy tylko czarny guzik i silnik chętnie odpala.

AKUMULATOR

Należy zwrócić uwagę na prawidłową eksploatację akumulatora. Jeśli przewidywana jest dłuższa przerwa w lataniu, należy zadbać, aby akumulator był naładowany. W tym celu warto odłączyć jedną złączkę akumulatora. Jeśli tego nie zrobimy, po 2 tygodniach od postoju silnika akumulator może się rozładować. Raz mi się tak zdarzyło. Sprawę załatwiła szarpaczka, a po 5 minutach pracy silnika – akumulator załadował się na tyle, że można go było znowu odpalać za pomocą elektrostartera.

NIRVANA RODEO W LOCIE

Nie chcę się tu rozpisywać o mocy, bo każdy kto lata na sprzęcie powyżej 25 koni wie o co chodzi. Napiszę za to o terenach, na których dane mi jest latać. Jako że między innymi zajmuję się fotografią lotniczą a mieszkam w krainie jezior i lasów, często latam nad lasami i jeziorami. Latanie w takim terenie wymaga zaufania do sprzętu. Jestem świadomy, że nie ma sprzętów idealnych i bezawaryjnych, ale napęd NIRVANA RODEO na którym latam, bardzo szybko zdobył moje zaufanie. Złośliwi mogą powiedzieć, że tak jak szybko zdobył zaufanie, tak szybko może je stracić podczas wodowania czy awarii nad lasem. Na razie jednak moje zaufanie do tego sprzętu jest duże a wraz z zaufaniem wzrasta komfort psychiczny podczas lotów w trudne tereny. Co do wody – to zdecydowanie polecam system AGAMA . Jest lekki i zapięty do napędu dodaje kolejny punkt dla podniesienia bezpieczeństwa w przypadku wodowania. Bezpieczeństwa nigdy dość…

Wygoda napędu RODEO nie polega tylko na wygodzie podczas rozbiegu. W locie napęd jest równie wygodny. Dobrze dopasowana uprząż jest jak wygodna sofa. Absolutny majstersztyk technicznej myśli lotniczej. Wsiadanie po starcie, z którym tak wielu początkujących pilotów ma problemy jest bezproblemowe. Nie potrzeba nawet dodatkowych podnóżków czy innych patentów do wsiadania, gdyż wszystko jest świetnie regulowane. Na uwagę zasługuje  pompowana poduszka pod lędźwia (schowana w uprzęży), która sprawdza się nie tylko na ziemi ale i w locie.  Dzięki niej można dobrać sobie wygodną pozycję do lotu. Sposób podwieszenia skrzydła przy ramionach zapewnia prosty dostęp do lusterka i w razie konieczności – szybkiego odcięcia zapłonu. Uprząż jest wyposażona w oddzielne wpięcia dla spadochronu zapasowego. Długi lot napędem RODEO to komfort i wygoda, którą z pewnością docenią piloci rekreacyjni, przelotowi czy piloci termiczni.

SERWIS

Fakt, że po zakupie byłem równie dobrze traktowany przez sprzedawcę jak przed zakupem jest bardzo miły. Zapewne niektórzy z Was przekonali się, że nie jest to normą… Kuba sam do mnie dzwoni, dopytuje się o sprzęt, informuje o nowinkach w firmie. Jeśli sam mam wątpliwości czy pytania – cierpliwie jestem wysłuchany i zawsze dostaję dawkę rzetelnej i do tego serdecznie podanej wiedzy. Kupując napęd w firmie PARA-PRO, po zakupie  zamieniasz się z klienta w kolegę, który (po zakupie) zawsze może liczyć na wymianę doświadczeń, rady, nowinki, wspólne latanie i w razie potrzeby szybki i bezproblemowy serwis. I co ważne – nie jest to udawane czy sztuczne, ale szczere i prawdziwe.

WADY I USZKODZENIA W TRAKCIE EKSPLOATACJI

Żeby nie było tak przesłodzone dodam małą łyżkę dziegciu.

  1. Po 40 godzinach lotu lekko porwała mi się kieszeń przy uprzęży (odcinek ok. 4cm). Być może jest to ta wada opisana w artykule. W wolnej chwili da się to zszyć mocniejszą nicią i będzie ok. Nie wpływa to w żaden sposób na bezpieczeństwo lotu.
  2. To mi dostał się niefortunnie egzemplarz napędu, gdzie występuje głowica w wersji 13 zamiast 15 żeberkowej. O tej pomyłce Simonini możesz poczytać w tym artykule. W moim przypadku dopiero telefon od Kuby o tym mnie uświadomił. Tak więc pewnego dnia Kuba zadzwonił i zapytał… ile mam żeberek 🙂 Przeliczyłem okazało się, że właśnie 13! Oczywiście głowica została piorunująco szybko wymieniona na tę właściwą i było po problemie.
  3. Walizka do napędu nie do końca się sprawdza na łące – kółeczka są za małe a rączka od walizki prawie się już urwała. No cóż – na walizce się nie lata, więc traktuje ten punkt z lekkim przymrużeniem oka, ale warto o tym wspomnieć.
PODSUMOWUJĄC
Im więcej latam napędem RODEO, tym bardziej się nim cieszę. Nie żałuję wydania ani jednej złotówki na ten sprzęt. Cieszę się też z wyboru miejsca w którym go kupiłem, bo jest to równie ważne.

Z przyjemnością podzielę się z Wami swoimi odczuciami z zakupu RODEO po kolejnych 50 – 100 – 200 godzinach lotu.

Dystrybutor NIRVANA na Polskę

oraz serwis autoryzowany

http://www.para-pro.pl

Kuba Rybiński

Nowy Świat 46
34-700 Rabka – Zdrój
Małopolskie
tel. 607 886 046

Otagowano , .Dodaj do zakładek Link.

8 odpowiedzi na „Nirvana – czyli o napędach, którymi warto, ale nie wypada się chwalić…

  1. uziemiony komentarz:

    kupiłem nowy najtańszy na rynku ,bo pierwszy ,bo zaczynam latać i po dwóch godzinach nalotu rozleciał się solo 210.producent nie dołączył instrukcji,gwarancji na piśmie,teraz wiem ,że warto dołożyć i mieć do czynienia z poważną firmą ,która zadba o jakość sprzętu i twoje zadowolenie.

  2. kaczor komentarz:

    Witam !!!

    Właśnie o to mi chodzi, skoro jest miejsce na komentarze dla wszystkich, to rozumiem , że zostało to zrobione ,żeby ktoś skorzystał na tych „przejściach” związanych z zakupem napędu..
    Sam jestem zainteresowany tym sprzętem, jednak bardzo „boli mnie” jego koszt . A te „perypetie” nic a nic nie mówią o wadach tego sprzętu lub minusach w porównaniu z innymi ( JAK W FOLDERZE REKLAMOWYM PRODUCENTA- tam zawsze wszystko jest naj…), a wszystko rozbija się o to ,że by przekonać siebie samego ,że jednak warte jest to „dopłacenia”….

  3. Leszek Klich komentarz:

    Witaj Kaczor.

    To bardziej wywiad niż artykuł. Poznałem człowieka, który kupił Nirvanę. Postanowiliśmy napisać o jego „przejściach” z zakupem napędu. Chcąc uzupełnić materiał, zwróciłem się z pytaniami także do Kuby Rybińskiego – dystrybutora Nirvany na Polskę. Oczywiście sam nie jestem w stanie sprawdzić, jak jest naprawdę, ale od tego są komentarze dla wszystkich 🙂

  4. kaczor komentarz:

    a czy ten cały artykuł jest sponsorowany, rozumiem ,że sprzęt może byc lepszy i gorszy , ale tu podejście jest bezkrytyczne…
    ??? pozdrawaim

  5. Michał Chilmon komentarz:

    Myślę, że porównanie do kupna auta mało trafione. Gdyby samochodów produkowano tyle co napędów to nie kupiłbyś Mercedesa za 350 tyś. 🙂
    i odwrotnie gdyby napędów było tyle co samochodów to taki RODEO kosztowałby 3 tyś zł. Niestety nie kosztuje.
    Nie bardzo tylko wiem po co taki komentarz? Bo takie czepianie się nic konstruktywnego nie wnosi. W artykule napisane jest jak podszedłem do zakupów i ile realnie wydałem pieniędzy na sprzęt latający.
    Z drugiej strony cieszą mnie te komentarze, bo artykuł sam się broni tak jak i produkty Nirvany. Mało kto do tej pory napisał coś sensownego. A szpilki wbijać to żadna sztuka 🙂

  6. L. Balcerowicz komentarz:

    Hmm ciekawa ta kalkulacja, gdybym tak kupił Mercedesa, za powiedzmy 350tyś. zł, odliczył sobie VAT 77 tyś, do tego sprzedał alufelgi za 8 tyś (kupił w zamian stalowe na allegro za 1 tyś), wymontował bym radio, bo dają gratis – 3 tyś i jeszcze parę gadżetów, to byłbym jakieś 90 tyś do przodu żywej gotówki! A ludzie idioci kupują Dacie Logan za 30tyś, z której odliczają marne 6,6 tyś VATu i nic już się z niej nie da wykręcić na sprzedaż! A gwarantuję, że Mercedes będzie wygodniejszy (i jeszcze ile kasy zostanie):))

    Pozdrawiam 😉

  7. Michał Chilmon komentarz:

    Witam
    Odpowiadam 🙂

    Kwestia 1 – „dlaczego P. Michał twierdzi, że sprzedawcy JPXów w Polsce nie wystawiają faktur?! Przecież to kompletna nieprawda”

    Więc – zanim zarzucisz mi nieprawdę (czyli mówiąc potocznie łgarstwo) – zapraszam do dyskusji. NIGDZIE ALE TO NIGDZIE nie napisałem, że twierdzę iż sprzedawca JPXa w Polsce nie wystawia faktury. Sugeruję dokładniej poczytać artykuł. To, że wyliczyłem cenę za RODEO 14000 żywej gotówki miało na celu zwrócenie uwagi na realność cenową tego sprzętu i odparcie ataków właśnie na zagadnienie związane z ceną. Przyznaję – mój błąd że nie wgłębiłem się bardziej w wyliczenia i odpisanie vatu z JPXów ale to dlatego, że skupiłem się głównie na cenie tego co było dla mnie najbardziej atrakcyjne a także na fakcie, że np. na Litwie faktury za JPXa bym nie dostał. (a cena podobna)

    KWESTIA 2 – dałem przykład odliczenia VATu bo to jako pierwsze i namacalne dostałem na rękę już 30 dni od zakupu RODEO.. specjalnie pominąłem kwestię amortyzacji które jak najbardziej przy zakupie uwzględniłem…

    WALIZKA – to co jest na zdjęciu w Twoim linku to walizka do Instinkta , do RODEO dają inną walizkę (materiałowa ze stelażem aluminiowym).

    Pozdrawiam – Michał 🙂

  8. Leszek Klich komentarz:

    Marcin na pl.rec.paralotnie napisał cenne uwagi:

    Poczytałem.
    I kompletnie nie rozumiem dwóch rzeczy:
    1) dlaczego P. Michał twierdzi, że sprzedawcy JPXów w Polsce nie wystawiają faktur?! Przecież to kompletna nieprawda. Z tego co widzę każdy, kto chce, otrzymuje fakturę.

    2) skoro jest „watowcem” to dlaczego odlicza tylko VAT? Przecież wartość netto może także włożyć w koszty poprzez odpis jednorazowy lub amortyzację.

    Bez względu co kupujemy, jeśli mamy wpisany odpowiedni PKW
    uzasadniający zakup, to „żywej gotówki” wydajemy ok. 66% wartości zakupu. I już.

    Więc Nirvana Rodeo kosztuje ok. 14 000 zł a JPX Black Devil ok. 8 900 zł „żywej gotówki”. Gratisy – jak sama nazwa mówi – to nie standard, więc pozostawmy je z boku, bo jeśli nawet są zawsze, to nie takie same a ponadto jak się wszyscy rzucą do zakupów i zaczną oczekiwać „gratisów”, to Kuba może się wkurzyć :)))

    P.S. No i nie wspomnieliście o jednej ważnej rzeczy: walizka na napęd (ta z kółkami) jest szczelna (kwestia transportu) i ma super wyprofilowaną górną powierzchnię, która jest jednocześnie holderem na napęd. http://picasaweb.google.com/abacuss.pl/PPGG201002#5525410237729646002

    pozdrawiam
    Marcin