Skrzydła na testy – tylko z firmy Airaction?

„Dziś wysyłam ci skrzydło na testy. Nie myśl, że jesteś tak wyjątkowy, że dostajesz Force’a na testy. My po prostu tak działamy”. Nawet nie wiecie, jak bardzo ucieszyły mnie w słuchawce te słowa Waltera Wojciechowskiego. Tak jest w rzeczywistości – nie trzeba być wyjątkowym, by wypożyczyć na testy skrzydło w firmie Airaction. Wystarczy telefon i cierpliwość. I tę cechę wychwalam – otwartość i życzliwość w stosunku do klienta. Po co kupować kota w worku, skoro można sprawdzić skrzydło u siebie przed zakupem? Ale czy firma Airaction jest na tym polu wyjątkiem? Z mojego przykrego doświadczenia wiem, że niestety tak… A jeśli się mylę, wyprowadźcie mnie z błędu.Test skrzydła przed jego zakupem to chyba zupełnie normalne podejście każdego pilota. No – prawie każdego, bo Nucleona kupiłem w ciemno. Niedługo po zakupie wymieniłem moje nowe skrzydło na używany, większy rozmiar. Na szczęście okazało się, że z pożytkiem dla mnie. Ciekawe, czy gdybym mógł przetestować te dwa rozmiary przed zakupem, czy popełniłbym taki błąd? Pewnie nie, ale to już przeszłość. Mam roczne skrzydło zamiast nowego…

Apco Force, które posiadałem, było w wersji M. Choć w przypadku Mostera trudno jest mówić o braku mocy, spalanie było większe niż sobie tego życzyłem a lądowania w bezwietrzu bardzo szybkie. Nie miałem z tym  problemów, lecz przy Nucleonie 29 dopiero odkryłem czym jest ekonomia i bezpieczne lądowanie. Ciekaw jestem Force w wersji L. Czy okaże się, że jest to rozmiar idealny dla mnie tak, jak w przypadku Nucleona 29?

Koledzy u mnie na lotnisku doceniali zarówno świetne Apco Force, jak i Nucleona. I to właśnie czar Nucleona sprawił, że jeden z nich nosi(ł) się z zamiarem zakupu Nucleona w wersji 31. Co oczywiste, chciał go wcześniej wypróbować. No i zaczęły się schody. Napisałem list do firmy Dudek Paragliders z zapytaniem, jak i gdzie wypożyczyć skrzydło na testy. Może pytanie wydało Im się dziwne, ale Walter swoim podejściem do klienta trochę nas „rozpieścił” i wyniósł jakość obsługi klienta na wyższy poziom. Dlatego właśnie zdecydowałem się zadać takie pytanie firmie Dudek Paragliders… Odpowiedź przyszła szybko, lecz trudno jest tu pisać o mojej satysfakcji. Zostałem skierowany do Centrum Testowego lub bezpośrednio do dystrybutora. Sprawa zakończyła się tak, że Centrum Testowe dysponuje Nucleonem 31, lecz muszę przejechać ponad 200km, by sobie nim polatać pod okiem dystrybutora. Nie mam tutaj pretensji do dystrybutorów, którzy muszą „wypakować” grubą kasę na skrzydło, by potem udostępniać je do „polatania”. Problem w tym, że tak szanowany producent nie oferuje skrzydeł na testy. Walter też nie otrzymuje skrzydeł testowych – kupuje je za pieniądze z własnej kieszeni i udostępnia chętnym. W moim odczuciu wygląda to tak, że „Centrum Testowe” wydaje się być centrum tylko z nazwy. Najlepiej po prostu kupować w ciemno i nie zadawać zbyt wielu pytań. No i mieliśmy już po testach Nucleona 31… Podobnie sprawa wyglądała z firmą Air-Sport, która produkuje świetne Burany. W tym przypadku także „nie było” problemów z przetestowaniem skrzydła. Na test zostałem zaproszony do… Zakopanego.

Test Apco Force kontra Nucleon?

Pomyślałem, że teraz, gdy latam Nucleonem 29, mam unikalną okazję sprawdzić swoje odczucia na obu skrzydłach (Force, Nucleon). Taki test będzie bardziej obiektywny. Nie jestem dystrybutorem, niczego nie sprzedaję, więc nie obawiam się, że odezwie się we mnie stronniczość. Długo szukałem „haków” na Apco Force, ale też na Nucleona. W przypadku Force „niestety” nic nie znalazłem. Żadnych złożeń, z wyjątkiem kilku małych klap, żadnych atrakcji. Tylko ten przypadek oderwania się linek. W tym przypadku producent mówiąc prosto – pilotowi, który wówczas spadł – wysłał nowe skrzydło (też Force). Pilot mimo incydentu stwierdził, że nie chce innego skrzydła. A teraz z drugiej strony – ile wycisza się wypadków konkurencyjnych skrzydeł? Nikt nic nie wie, zmowa milczenia. Lepiej pokazywać uśmiechnięte twarze zawodników, którzy dostali kolejne dyplomy i medale. Takie jest w moim odczuciu niezależne spojrzenie z drugiej strony. Mimo to, uważam, że Nucleon jest bardzo bezpiecznym skrzydłem. W zasadzie to niebezpieczeństwo Nucleona polega na tym, że „za dobrze” się nim szaleje, co implikuje sytuacje, w których to sami piloci doprowadzają do wypadku. Zaś przelotowcy nigdy nie skarżyli się na żadne atrakcje.

Trochę nie na temat – nasze polskie piekiełko czyli czarny PR.

Rozmawiając z wieloma z Was telefonicznie dowiaduję się wielu opinii. Każda opinia jest niezwykle cenna. Ogólnie mogę stwierdzić, że w ogromnej większości jesteście zadowoleni ze skrzydeł samostatecznych, na których latacie. Opinie te stanowią dla mnie bardzo cenne informacje. Zdarzają się jednak przypadki, w których moi rozmówcy nie do końca dobrze wypowiadają się o skrzydłach konkurencji. To też jest pozytywne, o ile mój rozmówca osobiście testował takie skrzydło. Gorzej, gdy nie testował a opinię, którą mi przekazuje, jest zasłyszana od „kolegów kolegi”. Krytyka jest dobra, jeśli jest konstruktywna. A muszę przyznać rację stwierdzeniu, że „im więcej wiem, tym trudniej jest cokolwiek ocenić”. Tak  pisał do mnie jeden ze znanych pilotów.

Kilka przykładów:

Czarny PR na Apco Force – Wsłuchiwałem się w „mętne” tłumaczenia pilotów, którzy co prawda nie latali na Force, ale i tak nie stanowi to dla nich przeszkody, by nazywać go skrzydłem „totalnie do dupy” (sic!) (przepraszam za wulgaryzm). Wiele nasłuchałem się na ten temat, ale żadnych konkretów nie usłyszałem. Z moich rozmów z posiadaczami tego skrzydła mogę napisać, że nie spotkałem niezadowolonych. Sam byłem zachwycony tym skrzydłem na tyle, że zapragnąłem znów nim polatać.

Czarny PR na Dudek Paragliders – Tutaj też jest ciekawie. Trafiają się wypowiedzi w stylu „skończmy w końcu z monopolem firmy Dudek”. Nie pochwalam tego. Dudek Paragliders tworzy doskonałe produkty. Dla mnie Nucleon jest przykładem geniuszu konstruktora. Ale ten Ich marketing to… tragedia. Dlatego niektórzy odczuwają dyskomfort lub może bardziej dosadnie – „olewanie” ze strony jakby nie było polskiego producenta. Nie czują żadnych plusów z tego, że Dudek Paralgliders to rodzima firma. Dla przeciętnego polskiego pilota ceny są wysokie, choć jak twierdzą – cena nie jest głównym wyznacznikiem. Pokutuje brak skrzydeł testowych, które można by sprawdzić sobie samemu w dowolnej chwili. Za dużo jest też „bełkotu” marketingowego i wręcz fanatyzmu u niektórych użytkowników. Za to mało jest konkretnych opinii i opisów kreowanych przez autorytety paralotniarstwa skierowanych do „zwykłego” pilota.

Czarny PR na Burana Reflex – Te skrzydła są przez niektórych krytykowane, choć opinie pilotów, którzy latają na tej paralotni dostatecznie długo są jak najbardziej pozytywne. Mimo to znajdą się tacy, co krytykują – i to publicznie, a to skutecznie zniechęca potencjalnych kupujących. A przecież Air-Sport to polska firma której konstruktorem jest jeden z pionierów paralotniarstwa w Polsce!

Zawodnicy robią niesamowita robotę. Ale czy na takim przeciętniaku jak ja ich kolejne rekordy i miejsca na podium stanowią podstawę wyboru skrzydła? Ilu zawodników lata na Hadronie? Prawie wszyscy! A czy to sprawiło, że teraz piloci masowo przesiadają się na Hadrona? Uwierzcie mi – wielu z Was, którzy do  mnie dzwonią myśli podobnie! Głównie liczy się marketing „podwórkowy” i zasłyszane opinie. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że dla polskich producentów – zarówno skrzydeł jak i napędów podstawą działalności jest rynek zagraniczny. Dlaczego więc pojawiają się stwierdzenia w stylu „tylko polski producent”, „kupuj tylko polskie skrzydła”, skoro strona firmy Dudek Paragliders domyślnie otwiera się w języku angielskim? Przecież „miłość” na styku producent – klient musi być wzajemna.

Marzy mi się artykuł lub cykl artykułów, w których doświadczeni piloci porównają lub przetestują popularne skrzydła i chociaż postarają się niezależnie opisać ich właściwości, zalety i wady. Na koniec zadedykują każdy model określonej grupie pilotów. Mamy takich pilotów i instruktorów. Tylko zdaję sobie sprawę, że trudno jest być niezależnym. Wszyscy są oficjalnie niezależni, ale prywatnie to już zależy od kogo/czego.

Z ankiety skrzydeł PPG 2012 jasno wynika, że na krajowym rynku dominuje Dudek Paragliders. A potem długo, długo nic. Ale czy to jest podstawą, by sądzić, że tak będzie zawsze?

Skrzydła na rynku polskim

Według mojej opinii, w elastycznym podejściu do klienta Walter nie ma sobie równych. Jemu opłaca się puścić kilka skrzydeł na testy a potem sprzedać je na rynku wtórnym. Nadmienię, że i tutaj spotkałem się z krytyką, że skrzydła wracają z takich testów w opłakanym stanie. Z mojego doświadczenia wiem, że pierwszy testowy Force, był w stanie idealnym, choć byłem już jednym z wielu testerów. Sam również o nie dbałem i chyba nie zniszczyłem go wykonując kilka lotów. Wyprodukowanie skrzydła testowego dla producenta stanowi niewielki nakład finansowy. Ośmielę się nawet stwierdzić, że zysk przewyższy koszt, gdy po okresie testowym i wykonaniu szczegółowych badań, skrzydło jeszcze na siebie zarobi na rynku wtórnym. A nawet jeśli nie zarobi, to się zwróci a zysk reklamy będzie bezcenny. Zyskają wszyscy – producent zyska sympatię i renomę wśród pilotów a dystrybutorzy nie będą musieli ponosić własnych kosztów marketingu przerzucanych na nich przez producenta. Największe korzyści odniosą klienci, którzy będą mogli zapoznać się z produktami firmy. Szczególnie ci, którzy nie mają w pobliżu możliwości przetestowania skrzydła. Dlaczego tak dobrze rozumie to Walter, a inni nie? Chyba nie powiecie mi, że dokłada do interesu? Przez obecną sytuację, wielu znanych mi pilotów wybiera właśnie te skrzydła, które może bezpośrednio u siebie przetestować. I ja ich w tym działaniu popieram.

Epilog

Na koniec roku jak zwykle planuję zmienić skrzydło. Nie wiem jeszcze jakie wybiorę. Jestem pewny jedynie co do tego,l że będzie to Nucleon WRC lub Apco Force. Od początku mojego latania Nucleonem twierdziłem, że „Nucleon lepiej lata, ale Force lepiej startuje”. Nie mogłem jednak tych skrzydeł porównywać w większych rozmiarach – lot za lotem. Teraz mogę w końcu tego dokonać. Ale w przypadku WRC znów będę miał ten sam problem. Kupić WRC w ciemno? A może pojechać 200km i je sprawdzić? Przecież jestem leniwy a Force’a mogę dostać na testy do domu…

PS: Pewnie odniesiecie wrażenie, ze to artykuł sponsorowany przez Waltera czy Apco. Ale to nieprawda. Tekst ten powstał jako głos tych, którzy wielokrotnie zwracali uwagę na ten problem. I nie chodzi tylko o Apco, gdyż Walter wypożycza także Paramanię, Windtech czy Swinga. Nie ma w Polsce innego dystrybutora, który wysłałby skrzydło do testów potencjalnemu klientowi i to w dodatku na swój koszt. To jest nowa jakość obsługi klienta, do której pozostali jakoś niechętnie chcą się podciągnąć – a szkoda. Sądzę, że dopóki u innych producentów/dealerów się to nie zmieni, to możliwość wypróbowania skrzydła u siebie będzie oceniona przez klienta wyżej, niż jakiekolwiek inne „strategie” marketingowe.

pozdrawiam

Leszek Klich

Otagowano , , , , , .Dodaj do zakładek Link.

6 odpowiedzi na „Skrzydła na testy – tylko z firmy Airaction?

  1. Bodzio komentarz:

    Skoro tak chwalicie Waltera to wytłumaczcie mi fakt, dlaczego na odpowiedź poprzez e-mail czekam już drugi tydzień i nie mogę się doczekać? Zresztą nie tylko sam jestem z tym problemem – wystarczy na forum paralotnie znaleźć temat z problemem polskiego marketingu napędów i nie tylko. Sam dopiero zaczynam (choć mam już drugie skrzydło i 20 godzin wylatanych), ale to co mnie spotyka przy szukaniu odpowiedzi na pytania paralotniowe to koszmar.

  2. Jan komentarz:

    Ja to rowniez popieram cigle jest tak ze sie kupuje skrzydlo w ciemno bo sie czlowiek oczyta oslucha i bum napewno nie za bardzo jest latwo producentowi wysylac skrzydla tu i tam .Ale powinno sie udostempniac na proby bo to tylko powoduje ze klijent jest zadowolony i wybierze to co mu pasuje a reklama dla firmy super bo i servis super.Ja naprzyklad na poczatku zawsze dzwonilem do waltera bo dla mnie to jest gosc zawodnik i naprawde fachowiec i dba o klienta czapka z glowy dla niego za podejscie do wielu spraw .

    • Bartek. komentarz:

      Ogólnie to powiem Wam,że trzeba mieć źle pod sufitem żeby kupić skrzydło albo nowy napęd na podstawie opinii kolegów albo instruktora-dealera bez wcześniejszego polatania.To jednak spory wydatek a kasę warto szanować.

  3. Bartek komentarz:

    Bardzo dobry pomysł po pierwsze nie wtopi się ze skrzydłem i rozmiarem po drugie facet to stworzenie które jak weźmie do ręki zabawkę to nie odda .Wiem po sobie jak w markecie podbija do mnie wyszczekany koleś z fajnym narzędziem w promocji którego akurat brakuje mi w warsztacie to omijam go szerokim łukiem bo inaczej wrócę z kolejnym kolorowym pudełkiem w bagażniku :D.To samo z napędami powinno być więcej takich imprez jak Rudniki ale w centralnej Polsce i większą ilością producentów i porównawczym pomiarem ciągu ale tylko napędów nowych wtedy to będzie obiektywne :).

  4. MarianG komentarz:

    Święta racja z tym polskim marketingiem. Walter robi kawał dobrej roboty.

  5. szelma komentarz:

    POPIERAM W PEŁNI TWOJE SŁOWA LESZKU SAM PO KURSIE KUPOWAŁEM GLAJTA OD WALTERA I TESTOWAŁEM 3 RÓŻNE GLAJTY CO PRAWDA NIE SAMOSTATKI ALE WIEM O CZYM MÓWISZ I Z CZYSTYM SUMIENIEM MOGĘ POLECIĆ ZAKUPY W AIRACTION TO JEST PODEJŚCIE A NIE MARKETING ON NIE ŚCIEMNIA TYLKO POZWALA POZNAĆ PRODUKT