Motoroma – dziennik – aktualizacja

Wczoraj  nieźle polatałem nad zalewem. Hadron i Motoroma to jest to! Moc taka,  że na speedzie mam super wznoszenie, na zakrętach też mocy pod  dostatkiem. Przy starcie się nieco zapomniałem i dałem cały gaz przy  podnoszeniu – moc wyrwała mi z rąk taśmy A, ale spokojnie – Hadron wstaje  nawet niedociągnięty! Latałem nad wodą, więc bez obawy o zdrowie mogłem potrenować wciskanie speeda przy wyjściu z zakrętu. Genialne skrzydło. Pozwala na  bardzo wiele, ma duży margines idiotoodporności. Co bym nie robił – dalej leci. W Hadronie najbardziej podoba mi się to, że choć latam nim  już kilka miesięcy, ani odrobinę mi się nie znudziło, bowiem poznałem  dopiero ułamek jego możliwości. Wszystko mi się nudzi, ale Hadron wydaje mi się innym skrzydłem.

Co  do Motoromy: założyłem znów airboxa i działa znacznie ciszej. Polecam  każdemu – warto. Katowałem silnik non stop przez 0,5h. Spider nie  wskazywał dużej temperatury dzięki tunelowi, który teraz świetnie  chłodzi silnik – szczególnie w gorące dni.

W mojej Motoromce kompletnie  nic się nie dzieje – nic nie pęka, zimny odpala od 2 szarpnięcia, nic  nie brzęczy, nie ma utraty mocy. Nie wiem co pisać. Umówmy się, że  zakończę ten wpis i będę go aktualizował tylko wówczas, gdy się coś  zepsuje albo będę miał coś nowego do powiedzenia. Tak  długiego testu silnika jeszcze nie robiłem. Wszystko dzięki firmie  Motoroma, z którą dogadałem się, że mam katować silnik, pożyczać go innym, a jeśli się coś zepsuje, mam to opisać, zaś firma ma mi naprawić silnik po kosztach. Tak więc moją Motoromą latali inni, zaś ja miałem dbać o jakość mieszanki. Zostawialiśmy na hamowni na pełnych obrotach przez kilkanaście minut, aż szkoda było silnika.

Niestety smucą mnie informacje, które otrzymuję od początkujących pilotów, którzy planują zakup napędu. Otóż zawsze im powtarzałem, żeby w tej kwestii słuchali INSTRUKTORA, który zna ich potrzeby i umiejętności. Przecież nie zawsze potrzebna jest duża moc, która może okazac się zbyt duża. Niestety niektórzy instruktorzy „kategorycznie odradzają” zakup Motoromy ze względu na… awaryjność. „Wszystko, tylko nie Motoroma” – jak twierdzą. Więc ja się pytam Was – panowie instruktorzy – czy wasze „doświadczenie” w tym zakresie jest poparte przykrymi przypadkami awaryjności, czy też jest spowodowane tym, że napędy Motoroma sprzedaje tylko producent, więc nie zarabiacie Wy – pośrednicy? Nie ma pośredników, więc nie ma kosztów, a dzięki temu wielu pilotów, którzy nie mają dużych pieniędzy mogą pozwolić sobie na fabryczny napęd. Czy uważacie, że napędy Motoroma są gorsze od innych pod względem awaryjności? Wskażcie mi więc napędy, które się nie psują – chętnie je przetestuję i opiszę tę „bezawaryjność”.

Nie widzę żadnej różnicy jeśli chodzi o trwałość, a przynajmniej Motoromę czy Rotora można tanio naprawić. Zarówno Motoromę, jak i Rotory uważam za tanie, lecz bardzo udane konstrukcje. Moje słowa są poparte wieloma opiniami pilotów. Oczywiście o wszystkie napędy trzeba dbać, czytać instrukcje i stosować się do zaleceń producenta. Jasne, że każdy (tańszy czy droższy) może się zepsuć, ale od tego jest gwarancja. Dbajmy o sprzęt i bądźmy w kontakcie z producentem w przypadku wszelkich wątpliwości a będzie się żyło lepiej – nam pilotom i producentom naszych zabawek. Daleki jestem od krytykowania innych – nawet droższych silników, bo i po co? Nie mam do tego podstaw, ponieważ to, co słyszę od innych, nie jest poparte moim osobistym doświadczeniem. Skąd mogę mieć pewność, że uszkodzenia nie powstają z powodu braku konserwacji czy obsługi przez pilota? A jeśli kupujecie używane napędy, nie kierujcie się nalotem, tylko ilością wymienionych części zamiennych, ponieważ nalot nie jest miernikiem dalszej, bezproblemowej eksploatacji.

Cały dziennik znajdziesz tu: https://www.paramotor.com.pl/motoroma-rk180-dziennik/

Dodaj do zakładek Link.

Jedna odpowiedź na „Motoroma – dziennik – aktualizacja

  1. Marek komentarz:

    Jeżeli chodzi o Hadrona sam wylatałem na nim jakieś 20-25h i pod żadnym pozorem nie żałuję wyboru. Skrzydełko kupiłem po skromnym 100h nalocie na Apco Force SP. Czy żałuję? Wcale. Skrzydło pracuje, jest sztywne nad głową, trzeba po prostu się do niego przyzwyczaić. Możliwości skrętne – bajka – mam Pełne 2D z na razie ustawione jak dla laika. Latam przelotowo, czasem się pokręcę, rozmiar 20 przy moim Polini 130 i masie w majtach 80kg pozwala na długie loty (spalanie w granicach 3l/h, czasem nawet mniej). Do tej pory może wykorzystałem z 1% jego możliwości i dlatego uważam to skrzydło za bezkonkurencyjne – długo mi się nie znudzi.
    Co do części Leszek ma 100% rację – wiem co to znaczy czekać 2 tygodnie na paczkę z Włoch podczas, gdy koledzy latają mi prawie codziennie nad głową. Mimo, że mój silnik jest praktycznie bezawaryjny, na części do remontu troszkę czekałem (z racji nalotu).
    Pozdrawiam,
    Marek